Jestem dopiero na początku, wiec o samym serialu na razie nic nie napiszę, ale jestem po prostu zachwycona dźwiękiem. Nic nie wrzeszczy na zmianę z mówieniem szeptem, muzyka nie ryczy tak że cały dom staje na równe nogi, a człowiek musi siedzieć z pilotem i ściszać na zmianę z pogłaśnianiem, oraz przewijać bo nie słychać co mówią.
Od dawna obejrzałam cały odcinek na jednej głośności, niby taka mała rzecz, a niezmiernie cieszy i sprawia że oglądanie jest dużo przyjemniejsze i komfortowe.
Oczywiście muzyka tworząca klimat jest, ale w odpowiednim ustawieniu, a nie na cały regulator, tak samo jak ktoś krzyczy to jest lekko przyciszane. Lektor też bardzo dobrze czyta i jest dobrze słyszany.
Czołówka jakoś mi się zbytnio nie podoba, a sam muzyka jakaś taka za spokojna. Szkoda że nie po niemiecku.
Jest też po niemiecku - Nena;-) Z tym dźwiękiem nasz rację. Zwykle oglądam filmy w nocy, gdy żona śpi w pokoju obok, przy uchylonych drzwiach (by kot mógł swobodnie przechodzić). I muszę, tak jak piszesz, ciągle regulować głośność, bo albo nie słyszę, co mówią, albo żona krzyczy, żebym ściszył muzykę...;-)
Racja! :) Czołówka jest świetna w sensie audiowizualnym, moje osobiste odczucie :) Podobnie mam z Peaky Blinders i Stranger Things.
Piosenka z czołówki jest autorstwa Apparat, niemieckiego wykonawcy, współtwórcy dość już popularnego Moderat :)
A w tym kawałku nie śpiewa czasem Anja Plaschg znana też jako Soap& Skin? Jej cover "Me and the Devil" pojawia się zresztą w serialu.
Szczególnie odkrycie dla mnie to Sol Seppy - Enter one z 6tego odcinka "Sic Mundus Creatus Est" https://www.youtube.com/watch?v=IskSdGXvUlM
Też masz takie wrażenie, że słyszysz utwór w tym serialu po raz pierwszy, a już wiesz, że żaden inny utwór tak świetnie by nie pasował niż ten który został wybrany? Jakbyś słyszał go już w "przyszłości" ;)
Nie odniosłam takiego wrażenia. Muzyka naprawdę dobrze dobrana i podkreśla klimat.
Tak, zwłaszcza piosenka "A Quiet Life" z finałowego odcinka. Fantastycznie dobrana muzyka.
ścieżka dźwiękowa jest genialna :) soap&skin -me and the devil mistrzowsko wpasowuje się w klimat produkcji.
Mnie na przykład nie pochłonął :), bo podobały mi się tylko dwa utwory, ten z czołówki i ten wykonywany przez Agnes Obel :)
Dobrze że ktoś o tym piszę, mnie również wnerwiają filmy i seriale które oglądając wieczorem muszę w nie których momentach pogłaśniać albo ściszać.
Zacząłem po niemiecku i szybciutko włączyłem angielski dubbing. Z tej prozaicznej przyczyny, że niemieckiego ze słuchu nie rozumiem. Niestety trochę jednak czuć, że to dubbing, ale trudno. Coś za coś. Sprawdź co Ci lepiej wejdzie - zmiana języka na Netfliksie to przecież 2 sekundy roboty.
Zdecydowanie niemiecka oryginalna wersja jest najlepsza. Dodaje serialowi klimatu, oddaje dokładnie to co grają aktorzy, i nie tworzy wrażenia że oglądamy kolejnego amerykańskiego gniota.
Akurat jesli chodzi o roznice w glosnosci - jest to spowodowane tym, ze prawdopodobnie posiadasz glosniki 2.0, czyli stereo, a wszystko teraz nagrywaja do 5.1, czyli do 5 glosnikow do wersji tzw "kina domowego". Stad wybuchy, muzyka itp slyszana jest glosniej niz same dialogi.
Nie znam się wiec uwierzę na słowo. Lecz trochę dziwne że nagle Niemcy zrobili serial dla biedoty oglądającej na zwykłych telewizorach bądź komputerach? W starych filmach i serialach w sumie też jest ten problem, nie wiem czy nieraz nawet nie większy.
Pierwszy raz słyszę o takim problemie, że trzeba siedzieć z pilotem w ręku i ściszać lub podkręcać dźwięk. Oglądam zarówno na komputerze z zewnętrznymi głośnikami Creativa w wersji stereo, jak i na tv z soundbarem i nigdy nie musiałem przejmować się dźwiękiem. Zawsze jest tak jak należy. Może dlatego, że ja zawsze oglądam w wersji oryginalnej z napisami. Nie od dziś wiadomo, że lektor, choćby najlepiej nałożony degraduje ścieżkę dźwiękową, a często zdarza się tak, że ten proces pozostawią wiele do życzenia, więc może tu trzeba szukać przyczyny.
Jak czytasz napisy, to co Cie obchodzi czy mówią wyraźnie, albo czy coś zagłusza?
Prawie pod każdym polskim filmem czy serialem jest lament że nic nie można zrozumieć.
Obchodzi. Właśnie dlatego wybieram wersje bez lektora. Czytam napisy, ale także słucham. Oryginalnych dialogów nie zakłóca mi lektor, więc słyszę wyraźnie co mówią aktorzy. Poza tym znam dość dobrze angielski i często weryfikuję jakość tłumaczenia napisów. W zależności od tłumaczącego, rozdźwięk między tym co mówią aktorzy, a tym co jest w napisach jest większy lub mniejszy. Zresztą ta sama zasada działa w przypadku lektorów, z tym że wtedy trudniej usłyszeć co w rzeczywistości mówią postacie w swoim języku.
Niemieckiego nie znam, więc muszą mi wystarczyć same napisy.
Można sobie zrobić mały eksperyment. Ja oglądam Dark w Netflixie. Można tam wybrać wersję anglojęzyczną + napisy, niemieckojęzyczną + napisy, lub z lekotorem PL. Łatwo zauważyć (usłyszeć), że najlepszy dźwięk jest w oryginalnej wersji językowej. Każda ingerencja, choćby najbardziej profesjonalnie wykonana, degraduje dźwięk źródłowy. Kropka.
Wiem że lektor trochę zniekształca, a jakakolwiek interwencja wpływa na jakość, ale nie w takim stopniu jak w niektórych, Chodzi mi głownie o ciche dialogi a bardzo głośną muzykę, a specjalnie tak zrobić przy dodaniu lektora to chyba by ktoś musiał być bardzo złośliwy. Np w 3 sezonie Fargo coś takiego jest i bardzo mnie denerwowało. W Wołyniu jest ta sama sytuacja a tutaj już nawet nie można zarzucić że toś majstwował, bo film po polsku.
Dlatego też nie jęczę pod każdym filmem czy serialem na dźwięk bo zdaję sobie sprawę że może to być wina lektora albo słabej wersji jaką mam, tylko napisałam tutaj jak sytuacja jest odwrotna, czyli wszyto idealnie wyważone i zrozumiałe.
Jeszcze dla wyjaśnienia czemu oglądam z lektorem. Dla mnie ważniejszy jest obraz i np mimika aktorów, przy czytaniu nie potrafię wszystkiego zauważyć. Podziwiam ludzi którzy potrafią jedno słyszeć i rozumieć, drugie czytać, a na trzecie patrzeć.
Muzyka rewelacyjna, świetnie pasuje do tego klimatu, dodaje dramaturgii, oby więcej seriali z takim poziomem muzyki :)
Ja dzisiaj stwierdziłam, że to niezwykle udźwiękowiony serial. Mam wrażenie że reżyser skupił się na zdjęciach, na obrazie. Nie lubię języka niemieckiego bo przeważnie jest dla mnie niestrawny, ale w tym serialu jest jakiś taki... melodyjny. Nikt nie krzyczy, nikt nie jazgocze. Serial jest przemówiony, aczkolwiek zdecydowaną większość scen stanowi obraz z muzyką w tle. Albo nawet bez muzyki; jedyne co słyszymy to burza.
Niesamowity klimat. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie oglądałam.
Mi się akurat niemiecki podoba, ale powiem ci że w większości filmów jest on tak nie drażniący jak tutaj. Chyba tylko w wojennych jest to ich charakterystyczne "szczekanie".
Ogólnie bardzo lubię niemieckie kino, bo mają naprawdę świetne filmy i to w przeróżnych gatunkach,(mi jedynie ich komedie nie podchodzą, ale ogólnie ich nie lubię bez względu na kraj powstania), naprawdę polecam nie uprzedzać się. Naprawdę niezły serial stworzyli do promocji swojego kina na świecie,po komentarzach też widać że ludzie są miło zaskoczeni, a mieli opory z powodu kraju.
No trochę wstyd przyznać, ale jak usłyszałam niemiecki to miałam ochotę wyłączyć z założeniem że nie dam rady oglądać z powodu języka. Cieszę się, że tego nie zrobiłam.
Każdy ma jakieś antypatie, niemieckiego wiele osób w Polsce nie trawi. Ja za to np nie lubię rosyjskiego i francuskiego, ale filmy z tych krajów również do mnie nie trafiają, choć próbowałam.
Ben Frost skomponował też ścieżkę do "Fortitude", jeszcze jednego doskonałego serialu z pogranicza paranormalnych zjawisk.
Fajnie wiedzieć, jakoś nigdy nie zwracałam uwagi kto robi muzykę. Fortitude oglądałam niedawno, dobry serial, muzyka też mi się podobała, bo fajnie podkreślała klima.
Jestem zaskoczona tak pozytywną wypowiedzią na ten temat, według mnie dźwięki oraz muzyka były wyjątkowo drażniące i absurdalnie za głośne w stosunku do dialogów (oglądane bezpośrednio na Netflixie) :/
A jaką wersję oglądasz?
Może tym razem to naprawdę to tym masz coś nie tak w ustawieniach dźwięku, bo pewnie oglądasz na komputerze? Ja np na telewizorze mam lepszy dźwięk niż na laptopie.
W 100% potwierdzam. Muzyka w tym serialu jest bardzo męcząca, szczególnie chodzi o te motywy smyczkowe/skrzypcowe (?). Jakby twórcy chcieli nas na siłę przestraszać ciągle i w pewnym momencie robi się to uciążliwe. Nawet w scenach, gdzie widz ma "odpoczywać" pojawiają się "straszące" dźwięki na siłę, przez co potem nie działają one tak na wyobraźnie wtedy, gdy powinny.
dokladnie, zwaszcza jak lecialo you spin me round w 1 odc. to odruchowo zaczalem szukac x by wylaczyc.... if you know what i mean :)
Zwłaszna na mixie D atmos, choć wiadomo ten netflixowy atmos to trochę oszukany, lecz nie wypada najgorzej. Trzeba przyznać że jest to chyba jedna z najlepiej udźwiękowionych produkcji netflixa.