Tak samo jak koledzy tworzący kino moralnego niepokoju. Teraz im głupio.
Jak zwykle.
zaraz tam wieszać, wystarczy o nich pamiętać i wspominać jak najgorzej ;)
Jak do garbatego w 300 : "obyś żył wiecznie" (ze swoją hańbą)
PR to wielka siła.
Słowa Krzysztofa Majchrzaka:
"Zagrałem m.in. epizod w "Brunecie wieczorową porą" pana Barei, czyli faceta, którego uważam za ojca zbadziewienia polskiego kina, jakiś epizod w "Czterdziestolatku" u pana Gruzy, czy w kabarecie, w doborowym towarzystwie szmirusów warszawskich. Jedyna rzecz z tego okresu, do której nie mam odruchu wymiotnego, to praca z kolegami z kabaretu "Kur"."
nigdy go nie lubiłem ;) a kabaretów z tego okresu znam sporo a o kabarecie "Kur" w życiu nie słyszałem...
No właśnie. Ja zawsze myślałem, że K.M. jest w porządku... Ale jednak za dużo złego się o nim naczytałem w ciągu ostatnich kilku lat i to dało mi do myślenia. No cóż, to jednak inna nacja i inne wartości. Smutne, ale prawdziwe... :/ Natomiast sam Pan Stanisław Bareja - pełen szacunek!!!!!