PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8852}

Prawdziwe męstwo

True Grit
7,1 4 200
ocen
7,1 10 1 4200
Prawdziwe męstwo
powrót do forum filmu Prawdziwe męstwo

DOBRY

ocenił(a) film na 7

Solidny western z Wayne'm w roli głównej, na dokładkę w reżyserii uznanego twórcy, Henry'ego Hathwaya (nawiasem mówiąc bardzo bym chciał się zapoznać z jego filmami z serii 'policyjnego dokumentu') - w zasadzie wiele więcej do szczęścia nie potrzeba.
Oskar dla Wayne'a - choć na pewno przez jego przeciwników, których jest (nawet na FW) wielu, będzie kwestionowany - wydaje się być zasłużony. Wprawdzie za lepsze role można uznać te, które stworzył np. w "Rzece Czerwonej", "Masakrze Fortu Apache" czy "Człowieku, który zabił Liberty Valance'a", jednak tak wybitna i wpływowa osobistość westernu zasłużyła na tę statuetkę...
Wayne gra oczywiście typową dla siebie rolę: lubiącego zaglądać do kieliszka i grać w karty, oczywiście nie posiadającego rodziny szlachetnego twardziela, działającego niekoniecznie zgodnie z przepisami szeryfa federalnego, typowego człowieka Zachodu, zdaje się epigona minionej epoki.
Pomaga on 14-letniej, ale nad wyraz rozwiniętej, sprytnej i pyskatej dziewczynie schwytać zabójcę jej ojca. No i właśnie: jak na mój gust rola tej dziewuszki jest stanowczo za duża. Nie, żebym miał jakiś uraz do płci pięknej, ale momentami była ona wyjątkowo irytująca.
Całość to dość typowa 'końska opera', ale z tej wyższej półki: twarda, męska przygoda, pościgi, strzelaniny, speluny, whisky, ładne krajobrazy i nutka refleksji.

ocenił(a) film na 6
adam05

I często zabawna. Ja film nazwał bym nawet komedio-western.

Mi najbardziej przeszkadzało - słaba realizacja niektórych scen (niedbała). Jak często w westernach niestety (i na "dawne dzieje" nie ma co zwalać, bo to nie kamera była problemem ale upór i dokładność reżysera).

Ocena: pomiędzy 6 a 7

ocenił(a) film na 8
addam23

w sumie film mi się podobał. Lubię western ogólnie jako gatunek. 7/10 to moja ocena. Ocena jak na western i przy uwzględnieniu amortyzacji gatunku i zmian zachodzących w kinematografii przez lata. Rzuciło mi się - choć z reguły przeoczam takie fakty kilka niedociągnięć - jakkolwiek sympatycznych.:)

Scena po kolacji u szeryfa gdy proponuje grę w karty, na stole są okruchy i śmieci, scena dalej stół czysty... i druga teksańczyk ranny w rękę w rękawicy... scena dalej opatrywana przez dziewczynę sama ręka. Owszem mógł zdjąć w międzyczasie, ale dziś w filmach takich rzeczy się nie puszcza generalnie...

Najlepsze sceny? Pierwsza jak na schodach szeryf odpala zapałkę o poręcz... WOW.... to jest ten klimat... :)

a druga jak przed pojedynkiem 4:1 jest to ujęcie gdzie konie wyhamowują bokiem i to specyficzne westernowe ujęcie kamery.. CZAD :)


Film wart obejrzenia i tyle.

ocenił(a) film na 8
obywatelgc23

Dodałbym jeszcze zasadzkę na Quincy'ego i Moona w chacie i ten krótki epizod Denisa Hoopera, a z nieścisłości nie rozumiem, czemu ruszając po pomoc na końcu Rooster nie zabrał konia, którego pozostawił LaBoeuf.
Nie widziałem jeszcze wersji braci Coen, ale poprzeczka została zawieszona wysoko.

ocenił(a) film na 7
papertiger

nowsza wersja słabsza. trochę się wynudziłem na nowszej, może dlatego, że dwa dni wcześniej oglądałem oryginał, a nowy nie różni się wiele

ocenił(a) film na 7
grzecho_7

Oglądałam w odwrotnej kolejnisci- dla mnie bez roznicy , dla mnie oba filmy jednakowe.
Irytyjącym był fakt iż oglądalam w odstepię kilku dni Szalone serce i Prawdziwe męstwo z Brigdes'em, gdzie w obu przypadkach gra pijaczynę.

użytkownik usunięty
adam05

Bardzo dobry film i katharsis Johna Wayne'a. Gra tego zacnego aktora jednego gatunku (choć tak naprawdę grywał też w innych, Top Hat np.) sprawia, że filmowi wybaczyć można pewne niedociągnięcia. Świetnie wykreowane postacie - porządny scenariusz. Strasznie ciekawy jestem jak Coen wykorzystali tę intrygę i jak Jeff poradził sobie z tą rolą. Że przyćmił Wayne'a to niemożliwe, ale czy chociaż wyszedł obronną ręką w tym starciu?

Czyli: warto dla Wayne'a - rozrachunek z całą twórczością Forda.

Dobro zwycięża, ale czasem występuje pod postacią zapijaczonego chama. Ten cham może być mężniejszy od niejednego pseudo cnotliwego przystojniaka.

ocenił(a) film na 6

I wersja lepsza niż Coenów. Wayne (którego nie lubię) również lepiej niż Bridges się imo spisał (choć Oscara to bym mu nie dał, chyba że jakiegoś za zasługi)

użytkownik usunięty
addam23

Troszkę skrzywdzony tym samym został Dustin Hoffman, bo jego kreacja w Nocnym Kowboju (też nominowana), to było jednak coś niewiarygodnego. Młody jednak chłop i wiadomo było, że jeszcze mu się uda (i udało się dwa razy - chyba Sprawa Kramerów i na pewno Rain Man), a Wayne już nie był takim pewnikiem. Oscar za konkretną rolę to jednak coś innego niż za całokształt, dlatego ważne było aby akademia w taki sposób uhonorowała Johna. Szkoda że tak późno.

ocenił(a) film na 6

Generalnie zupełnie mnie nie wzrusza kto dostał, a kto nie Oscary (nie moje zabawki, nie moja piaskownica, nie za moje pieniądze).
Jednak każdemu kto by stwierdził, że kreacja Wayna w "Prawdziwe męstwo" było choćby w tej samej lidze co Hoffmana w "Nocnym..." to polecił bym mu się popukać po czole :]

adam05

Ty chyba jednak niewiele widziałeś filmów z Wayne'm, skoro uważasz, że jedną z typowych cech kreowanych przez niego bohaterów jest zaglądanie do kieliszka. O ile pamiętam, czyni to jako Mc Lintock (choć nie jest nałogowcem) oraz dwukrotnie jako Rooster Cogburn, a tak to łyknie coś sporadycznie przy rozmowie, nie więcej niż inne postaci. W karty też nie grywa zbyt często. Co do roli dziewczyny, to taka miała właśnie być (choć, zgoda, że czasem irytuje) - mała pyskata i przebojowa jędza. Jak inaczej wywarłaby wpływ na takiego twardziela jak Rooster?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones