O, dzięki bardzo za cynk.

Zaliczyłam- by mieć porównwanie obu wersji ze sobą, a zaczęłam od nowszej.
Oba filmy OK, Wayne - klasa sama dla siebie , a Brigdesa lubie , więc oba filmy oceniam podbnie.

obejrzałem w tej samej kolejnośći... u braci Coen.. postać Mati była wg mnie strasznie wyniosła i zarozumiała co mnie niesamowicie irytowało przez cały seans, więc zaniżyło to ocene. Dzisiaj obejrzałem wersje Hathwaya i podobała mi się dużo bardziej, zupełnie inne zakończenie chociaż nie wiem które lepsze. Jedyne co bardziej podobało mi się w remaku to postacie. Moim zdaniem były lepiej dobrane i wykreowane, te zniszczone zeby i krzywe mordki :D

Jestem w takiej samej sytuacji jak przedmówcy. Zdziwiło mnie to, że były w filmie kwestie tak różne. W sumie to może i dobrze, oglądałem z równym zainteresowaniem. Odniosłem wrażenie, że ta wersja )pod którą toczy się dyskusja) była zabarwiona "miłym" klimatem, w nowszej wersji są spokojne sceny. Wydaje mi się, że mimo dużego podobieństwa, odbiór postaci, w obu filmach jest inna (no może poza jednookim, który w obu wersjach był na swój sposób ciekawy).
Tak jak poprzednicy oceniłem na 7, coś w tym musi być! :)