A mnie uderzyła relacja łącząca Dr Wally i jego brata Boba. Ten wątek filmu został pokazany jakby od niechcenia, gdzieś w tle toczącej się opowieści. Warto jednak zwrócić uwagę na ten epizod ze względu na jego bardzo istotne wpasowanie się w treść filmu. Brat doktora Wally- Bob- jest osobą niepełnosprawną umysłowo (lub po prostu psychicznie chorą), Dr Wally zatrudnia go u siebie, mając pełną świadomość ułomności brata. Prawdopodobnie robi to nie dlatego, że chce bratu zapewnić źródło utrzymania. Można przypuszczać , że pobudki, które go do tego popchnęły są o wiele głębsze- na pewno chce mieć brata jak najbliżej siebie, chce zachować ciągłość opieki, można się także domyślać, że ta praca- w ciągłym kontakcie z ludźmi- ma być dla Boba formą terapii. Postawa ( czy też raczej problem) Dr Wally jest pokazany w domyśle. Domyślać się więc także musimy jakie pokłady cierpliwości, wyrozumiałości i ...miłości do brata musi w sobie nosić, co bardzo go zbliża i upodabnia do Bessie. Te dwie osoby- Dr Wally i Bessie- nie rozmawiają o swoich cierpieniach, wyrzeczeniach, które musiały podjąć w życiu dla swoich najbliższych, ale ich wewnętrzne ciepło, spokój są w obu przypadkach bardzo podobne. Pewna niezdarność Dr Wally'ego i jego roztargnienie, w zestawieniu z ogromną cierpliwością w stosunku do brata są bardzo wzruszające.
Dla mnie właśnie Robert De Niro wygrywa ten film. Jego drugoplanowa, delikatna rola, jest pięknym dopełnieniem filmu. Nie narzuca się, ale zapada w pamięć.
Świetna rola Leonardo DiCaprio. W jego z kolei przypadku jest odwrotnie niż z winem- im młodszy tym lepszy.
bez przesady akurat gra DeNiro jako lekarza nie przekonuje, raczej mało empatyczny jest przypomina grą postać z Przylądka Strachu (mimiką twarzy)
Właśnie w moim odczuciu jest bardzo empatyczny. Pomijając opisana tu troskę o brata..zwróć uwagę jak się krępuje żeby powiedzieć Bessi prawdę. Jakby mógł to by wcale jej tego nie mówił... Znaczący jest też moment kiedy siostra buntuje się przeciw diagnozie i on jej przytakuje z uśmiechem, wiedząc, że to nie moment na potyczki słowne...
Gdybym była na miejscu Bessie nie ufałabym temu doktorowi. Nie zauważyliście w nim tej niezdarności (np. gdy usiadł na pasku potrzebnego do pobierania krwi) , która u lekarza raczej nie jest pożądaną cechą.
To, że usiadł na stazie nie oznacza, że jest złym lekarzem:). Jego zachowanie odebrałem jako roztargnienie wywołane zaprzątnięciem myśli bratem. Nie wiemy, czy choroba ( a może raczej stan) Boba jest długotrwała, czy też jest np. efektem niedawnego urazu/udaru. Dr Wally wygląda na fachowca, który w chwili obecnej nie może się skupić na swojej pracy. Zresztą, przynajmniej początkowo, rzeczywiście skutkuje to brakiem zaufania Bessy do niego.
Takie małe medyczne dygresje, jeżeli już o tym wspomniałaś- ciekawostką jest to, że wszystko w gabinecie wykonuje sam: pobieranie krwi, zabiegi. U nas za takie rzeczy odpowiedzialne są pielęgniarki i myślę, że tam także. W filmie pielęgniarka nie jest zatrudniona, dlaczego? Co więcej- dr Wally sam pobiera szpik kostny z talerza biodrowego do badania, w gabinecie lekarza rodzinnego! (chyba jest to gabinet lekarza rodzinnego, na izbę przyjęć nie wygląda). Nie sądzę, aby było to możliwe. W Polsce wykonywane jest to wyłącznie w warunkach szpitalnych i to nie w każdej jednostce.
Nie zwróciłam na to uwagi, ale rzeczywiście masz rację. Takie próbki są również badane w odpowiednich laboratoriach, więc jest tu pewna nieścisłość.
Super, że zwróciłeś na to uwagę. Cały film naładowany jest przekazem będącym opowieścią o wrażliwości i empatii a ten wątek daje świetne tło.