PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31836}

Na wskroś nowoczesna Millie

Thoroughly Modern Millie
7,2 197
ocen
7,2 10 1 197
Na wskroś nowoczesna Millie
powrót do forum filmu Na wskroś nowoczesna Millie

wiekowy musical

ocenił(a) film na 3

zachecony dobrymi opiniami o filmie, obejrzalem. i choc wiem czego spodziewac sie po filmie z julie andrews, pomyslalem ze skoro za kamera george roy hill, pozniejszy tworca zadla i butcha cassidy i sundance kida, to moze byc cos wiecej niz spiewana komedia z julie andrews. niestety ten film nie jest niczym innym niz kolejna spiewana komedia z julie andrews, w dodatku z kilkoma przyprawiajacmi o dreszcz zazenowania scenami (taniec tapioca, czy jak to sie tam nazywalo, sceny w cyrku, ostatnia scena walki ... dluga lista). caly film ciagnie watek kryminalny z porywaniem mlodych ladnych dziewczyn w hotelu, w ktorym mieszkaja. gdyby nie ten watek, wylaczylbym ten infantylny film.
aktorswto pan nie jest zle - julie andrews - wiadomo, czy majacej juz wowczas klopoty z pamiecia (choroba alzheimera) Beatrice Lillie. zas nominowana do oscara rola carol channing jest nie do strawienia. i moze nie dlatego ze carol channing zle gra, tylko dlatego ze ta rola wpisuje sie klimatem i charakterem w caly ten glupawy cyrk i blazenade, ktora sie na ekranie dzieje. natomaist role panow to kompletna porazka, beznadziejny fox i jeszcze gorszy gavin.
od strony scenograficznej ten film jest zrealizowany bardzo porzadnie - natomiast nawet scenografia i kostiumy rodem z lat 30-tych nie sa w stanie zrekompensowac infantylnego pomyslu scenariusza i glupot, ktore sie oglada.
fani julie andrews pewnie beda zadowoleni. jak dla mnie, straszna kleska. kino rozrywkowe dla pradziadkow.

ocenił(a) film na 8
Qmid

Moim zdaniem ten film to jedna wielka parodia. Gdy oglądałam go pierwszy raz nie byłam w żadny sposób nastawiona, tzn. nie spodziewałam się arcydzieła, nie spodziewałam się kaszany a oglądnęłam go właściwie dlatego, bo grała tam Julie Andrews, na którą miałam wówczas totalną "fazę". Początek jest ekstra - ta piosenka w trakcie napisów jest bardzo fajna i od razu wprowadza taki prześmiewczy klimat - że niby wszystko trzeba zmienić, bo cokolwiek nowego będzie lepsze od starego. A potem zaczyna się abstrakcja - mniej więcej w momencie tańca w windzie. Podejrzewam, że od tego momentu do końca miałam minę pt. "co jest grane?". Co nie oznacza, że film mi się nie podobał - jest bardzo długi jak na obecne standardy (choć nie dłuższy niż inne musicale z tamtych lat np. "Skrzypek na dachu" czy "Dźwięki muzyki"), a mimo to oglądnęłam go na raz do końca. Kiepska gra aktorska? Być możne, nie znam się na tym za bardzo, mnie osobiście nie raziła. Szef Millie drewniany jak 150, ale założyłam, że tak powinno być. Dorothy (pardon, Miss Dorothy ;)) infantylna do bólu, ale też takie chyba było założenie. Tak naprawdę, to film znacznie bardziej podobał mi się za drugim i kolejnym razem, kiedy już wiedziałam, że należy być w koncepcji "sen wariata śniony nieprzytomnie". Ja jestem jak najbardziej na tak, ale faktem jest, że ktoś kto się nastawi na poważne dzieło może poczuć się zrobiony w jajo i uznać film za śmieszny, głupi i denny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones