Solidnie zrobiony, ale niczym się niewyróżniający film katastroficzny. Fabuła rozwija standardowo dla tego gatunku: zagrożenie - zignorowanie ostrzeżeń przez decydentów - katastrofa - akcja ratunkowa. Aktorstwo dobre, ale postaci nie zapadają w pamięć. Widać również ograniczenia budżetowe - tytułowa lawina jest średnio efektowana i spektakularna. Również akcja ratunkowa nie jest specjalnie emocjonująca. Narastanie zagrożenia nie zostało należycie wyeksponowane. Zwraca natomiast uwagę autentycznie zaskakujący (i wcale nie taki nieprawdopodobny) zwrot akcji pod koniec fabuły. Na tle wydarzeń ukazanych w klasycznych filmach gatunku ("Tragedii Posejdona", "Płonącym wieżowcu" i "Trzęsieniu ziemi") katastrofa z "Lawiny" nie robi większego wrażenia. "Płonący wieżowiec" widziałem dwa razy, "Lawinę" - raz i mi starczy. Warto jednak zauważyć, że film Coreya Allena jest i tak lepszy (ma logiczniejszą fabułę i jest bardziej dopracowany technicznie) od szeregu innych filmów katastroicznych produkowanych w drugiej połowie lat 70., gdy na gatunek ten nie przeznaczano już takich pieniędzy. Na tle "Gdy czas ucieka", "Portu lotniczego '75" czy "Nocy, w którą runął most" "Lawina" nie jest taka zła, pozostaje jednak propozycją wyłącznie dla zagorzałych fanów kina katastroficznego.
Moja ocena 6/10