Nie mogę się zgodzić z moim przedmówcą. Pomimo chwilami kiczowatych momentów dalej nie rozumuję czemu ten film znalazł się na zestawieniu filmów campowych, ale nie mi o tym decydować. Miłość sama w sobie jest już tematem kiczowatym, ale to nie jest główny temat tego filmu. Wszystko jest w nim na miejscu, dobrze, że dominuje w nim muzyka, która świetnie oddaje uczucia, jakie czuł, bądź mógł czuć pierwowzór wielkiego kompozytora w swoim dziwnym życiu. Styl Russella świetnie oddaje te wewnętrzne uczucia bohatera i dlatego też film się świetni ogląda oraz zapada w pamięci. Wspomina się często scenę ze strachem przed vagina dentata ciekawie przedstawiona w scenie podroży pociągiem, czy nawet bardzo mocną (wręcz jak z horroru) sceny wieńczące film.
Jak dla mnie film jest genialny, oddaje ducha twórczości Czajkowskiego, w świetny psychologiczny sposób za pomocą obrazów i muzyki oddaje wewnętrzny niepokój artysty. Po za tym, jak zwykle u Russella świetne aktorstwo, zdjęcia i pomysł.