Niestety muszę się z tym zgodzic. Diuny po prostu nie da się zekranizowac. Owszem, gdyby Lynch wiernie trzymał sie książki a nie na siłe filozofował na siłe, to jego Diuna z 1984 byłaby nawet nienajgorsza (co nie znaczy dobra). A tak co? Ornitopter przypominał bardziej latajacą budkę telefoniczną niż zwinną maszynę powuietrzną. Z Vladimira Harkonena - wielkiego, charyzmatycznego ale jednoczesnie na wskros złego przywódcy zrobił kogo? Ano szkaradnego latającego i śmiejącego się kretyńsko dziadka. Paul był strasznie pedalski, a Hawat też nie wyglądał tak, jak go sobie wyobrażałem. Choc w zasadzie jest to przecież fantasyka - atą jak wiemy każdy wyobraża sobie inaczej. Tak sie złożyło, ze wizja Lyncha nie odpowiadała wizji większosci społeczeństwa.
W zasadzie w tamtej wersji podobały mi się tylko następujące rzezy:
- czerwie - wyglądały znacznie lepiej, niż na większosci ksiązkowych okładek, moim zdaniem oczywiscie.
- muzyka
- dwie postacie - Feyd i Leto Atryda, których mniej więcej tak sobie własnie wyobrażałem.

NIestety nie wierzę, że ta wersja bedzie wiele lepsza. Ale cóż, pożyjemy zobaczymy. Mam tylko nadzieję, ze skupią się przedewszystkim na klimacie i wierności ksiąze, a nie na efektach.
Co do rezysera, to uważam że idealnym kandydatem byłby Ridley Scott. On wie, jak stworzyc świetny filmowy klimat (czego przykładem sa Łowca Adroidów, Gladiator czy pierwsza czesc obcego)

Myślę, że "Diuna" jest do zekranizowania. Nie jest to łatwe, ale jak najbardziej wykonalne. Potrzebne są ogromne pieniądze, reżyser z najwyższej półki oraz odpowiednio długi czas projekcji (minimum 3 godziny).
"Diuna" Lyncha była okropna i niem ochoty o niej pisać. Natomiast jeżeli chodzi o Scotta, to on był pierwszym reżyserem "Diuny" z 1984, zanim nie zrezygnował z projektu. No i Pan Ridley Scott całkiem śmiało sobie poczynał, bowiem w jego wizji "Diuny", Alia miała być córką Jessiki i Paula! No i jak, nadal chcesz Scotta? :))) Scotta bardzo lubię, ale prawda jest taka, że od czasu "Łowcy androidów" nie nakręcił żadnej wybitnej pozycji. Dlatego niech lepiej nie tyka "Diuny".
Ten Berg mi w ogóle nie pasuje. Jest mnóstwo lepszych twórców (temat: http://www.filmweb.pl/topic/242519/Przyprawa+przesta%C5%82a+p%C5%82yn%C4%85%C4%8 7.html), którzy bardziej nadawaliby się do nakręcenia tak trudnego materiału jakim niewątpliwie jest "Diuna" Herberta. Osobiście chciałbym żeby "Diunę" zrobił James Cameron, ale woli "Avatary" i inne pierdoły. Peter Jackson nie widzi mi się - "Władca Pierścieni" miał sporo zupełnie niepotrzebnych zmian, "Diunie" pewnie też by nie odpuścił.
No zobaczymy, chociaż ja nie wierzę w arcydzieło ze strony Berga. A tu tylko arcydzieło mogłoby mnie usatysfakcjonować. Mogli lepiej wybrać. Jakiś tam Berg...
Teraz czekam na potwierdzenie budżetu. Jak będzie poniżej 150 mln$, parsknę śmiechem.

Myślę, że "Diuna" jest do zekranizowania. Nie jest to łatwe, ale jak najbardziej wykonalne. Potrzebne są ogromne pieniądze, reżyser z najwyższej półki oraz odpowiednio długi czas projekcji (minimum 3 godziny).

Ah no i zapomniałem: potrzebne są również GWIAZDY, GWIAZDY, co by film przyciągnął widzów do kin.

Od razu zaznaczam: Shia precz! :DDD

Ja myślę, że tu trzeba świeżej krwi, nie gwiazd. Gwiazdy mają to do siebie, że już je kojarzymy z jakimiś produkcjami, mamy role, w jakich nam pasują (lub nie) i przez to może wszystko runąć.

Uważam, że bez wielkich nazwisk w obsadzie, film polegnie w amerykańskim (i nie tylko) box offisie. Oczywiście nie każda rola musi zostać obsadzona znaną twarzą, bo sam temat filmu jest już arcyciekawy, lecz może on nie wystarczyć do zainteresowania widzów tym tytułem. Myślę, że gwiazdy jednak są tutaj potrzebne. Ale najważniejszy jest scenariusz i reżyseria. Zawsze tak było, jest i będzie. Będzie dobry scenariusz i dobra reżyseria, dokładnie taki sam będzie cały film.

jakieś celebryty mozna dac, ale trzeba zrobic to z glowa. bo jesli przyjdzie mu do glowy, zeby paulem zrobic brada pitta albo toma cruise'a, to chyba sie potne.

Nie kracz, bo jeszcze reżyser, nie daj Boże, usłyszy.

Witam, nie zgodzę się z opinią że film może odnieść sukces tylko dzięki gwiazdom. Potrzeba tutaj świeżej krwi, blizej nie znanych aktorów, którzy nie będą kojarzeni z wielomilionowych superprodukcji. Co do reżysera, dajmy mu szanse. Nie ma on co prawda na swoim koncie dzieł wybitnych, ale projekt może, a nawet musi potraktować jako drzwi do reżyserskiej czołówki. Jeśli obleje test, zawiedzie ogromne rzecze entuzjastów tej ksiązki, w konsekwencji czego nikt z filmowgo biznesu szybko mu nie zaufa. Do uratowania adaptacji Diuny niewątpliwie potrzebna jest sugestyna wizja na miarę "Władcy Pierścieni" P.Jackson'a, który dzięki owej adapyacji zyskał świetną renome w Holywood. Kibicuje Bergowi w jego projekcie, który jest dla niego szansą do osiągniecia sukcesu na skale światową.

Niesamowite wrecz. Do tej pory podobala mi sie wylacznie lynchowska wersja Diuny. Pomotal fabule, aczkolwiek film robil wrazenie, jak na tamte czasy.
W przypadku obsady, Jackson do LOTRa nie zatrudnil nikgo znanego (no moze byly agent Smith :) byc moze i tu, zastostuja podobne rozwiazanie.
Szkoda, ze nie ma oficajlnej informacji o obsadzie.
Trzymam kciuki za sensowny wybor :)

Jeśli chodzi np o Paula Atrydę to mnie osobiście pasował w tej roli Alec Newman z brytyjskiej wersji serialowej, również Irulana (grana przez Julie Cox) była wiarygodna. Ponadto zgadzam się, że prawdobodnie i tym razem zrobią z Harkonena psychopatę a nie genialnego polityka (co prawda złego ale nie psychola)