Western i równocześnie antywestern, historia prosta, a jednocześnie niezwykle głęboka i
zmuszająca do refleksji - nad istotą demokracji, prawa, kodeksu przemocy
charakterystycznego dla tamtych czasów i Dzikiego Zachodu. Perfekcyjna reżyseria,
wciągający i inteligentny scenariusz oraz znakomite aktorstwo - John Wayne, jak zwykle
porywający James Stewart i Lee Marvin (jego postać przypominała mi El Indio z "Za kilka
dolarów więcej" Sergio Leone. 10/10.